Sunday, April 16, 2006

easter...........

Poszlam dzis rano do kosciola , moze nie tak rano 9.30...ale nawet w polsce tego nie robie....chcialam poczuc sie blizej domu w te wielkanoc , ktora nie wyglada jak wielkanoc, jest goraco , niemozliwie goraco......nie ma pisanek , dzisiaj byly jakies wielkie kosze z jedzeniem w kosciele...jako ofiara...w kazdym razie co mnie zaskoczylo , byl to koscoil katolicki ....wiec jak to podczas mszy ludzie klecza od czasu do czasu...ale nie w legon catholic church ...tutaj podloga jest nie pomalaowana i zakurzona i dlatego nikt nie kleczy.....kiedy zapytalam dlaczego nikt nie kleka taka odpowiedz dostalam ....ludzie tutaj wydaja sie tak szaleni na punkcie wiary , wierzacy do potegi 100-setnej...ale nie moga ukleknac bo podloga brudna...o co chodzi nie rozumiem....wierza w boga w cala te historie ....wiedza jak jezus cierpial ....a oni nawet nie ukleknal zeby mu pokazac jak go szanuja za to ile dla nich przecierpial....o co chodzi w tym XXI wieku...??????moze tak nie jest wszedzie ale tutaj tak ...dziewczyny sa bardziej zajete tym jak wygladaja ...szukaja mezow bo maja pustow glowach i wiedza ze bez szczesciarza meza daleko nie zajda ....wiec kto by tam w kosciele klekal ...przeciez bede wygladac zle jak uklekne ...sukienka mi sie zemnie....bo sukienki maja wyprasowane do perfekcji....
a wieczorem spedzilysmy z siri fajny wieczor w fajnym Ghana-gronie....bylo piwko , tradycyjne jedzonko , zarty , pogaduchy...komary!!!!!!!znowu nowe Mosquito Bites...mam nadzieje ze juz systaem odporniosciowy opracowalo moje cialo i zwalcze malarioe jesli mnie znowu zaatakuje:))))nie boje sie jej juz , jak sie balam kiedy przyjechalaam , wiec mysle ze teraz zwalcze ja bez problemu:))))jutro mamy plan...augustin( prezyjaciel Ema) zabiera nas na wielkanocny piknik===impreza od 12 w poludnie:)))) Paradise

Saturday, April 15, 2006






Stasznie mam dzisiaj , i nie tylko dzisiaj zly nastroj ...smutno mi ...moze to z powodu swiat...tutaj wlasciwie nie ma swiat...ludzie tylko jak szaleni do kosciola biegaja od wczoraj i spiewaja dookola...ale nic pozatym sie nie dzieje.
Bylismy dzisiaj w minikinie ...ogladalismy parodie oceans eleven....padalismy ze smiechu...
Nie trawie juz tradycyjnych Ghana potraw, potrzebuje przerwy...moze to przyprawy...jedzenie jest bardzo ostre i malo zroznicowane...cala dieta opiera sie na ryzu, rybach, potraw zrobionych z maki kukurydzianej...za duzo zdrowych rzeczy i za ostre ....dzis postanowilismy zrobic sobie przerwe na lunch byla pizza...mniam..mniam

Thursday, April 13, 2006

angry ocean


Niesamowicie wielka sile ma woda....potezne fale oceanu....stalam w miejscu gdzie fala wzburzonej wody mogla spasc prosto na mnie...niesamowite uczucie ...a jakie slone:))))




No to teraz pare fotek...w koncu....mam nadzieje ze wam sie beda podobaly ...nie wiem jak duzo mi sie uda wyslac...
Wiec na dole to jest miejsce w ktorym robi sie zakupy w afryce , taki afrykanski supermarket ....ale sprzedawcy bardzo mili , troche ciezko sie z nimi porozumiec , em zabronil mi z auta wychodzic , bo jak mnie widza to cena jest przynajmniej trzy razy rzeczywista cena....ale tym razem nie przewidzial ze sprzedawcy mnie polubia i nawet dostalismy kilka awokado gratis:)))))awokado byly pyszne....

Srodkowe zdjecie natomiast to ja , Laura i malpki , jedna z nich mnie normalnie zaatakowala , wystarszyla a Rochelle uchwycila moment kiedy krzyczalam ze strachu...ale malpki nie byly grozne , byly bardzo milutkie....milo bylo zobaczyc malpki nie zamkniete w klatce ....na wolnosci ...wlasciwie to w tej malutkiej miejscowosci mieszkancy uwazaja je za swiete....

A trzecie zdjecie to jak wszystkim wiadomo ja i em...:)))

Wednesday, April 12, 2006

piesek:(((((

Moj piesek umarl....strasznie mi smutno.....znowu wroce do domku i kogos nie bedzie....podroze sa swietne ale to ze tak sie czasami dzieje nie jest fajne...wracasz i kogos nie ma....
Jkaos nie moge sie skupic na niczym a powinnam , bo przeciez mialam miesiac przerwy....niedlugo egzaminy ale wszustko tutaj wydaje sie zartem , jesli chodzi o szkole...
Wczoraj poszlam do fryzjera , chialam troszke skrocic wlosy , ale fryzjerki boja sie obcinac wlosy nalezace do bialych ludzi...udalo mi sie jedna przekonac , ale mi skrocila wlosy , chyba pol centymetra , tak sie bala...a potem nakladala rozne papki jak na ich wlosy , chciala mi fryzure ala ghana girl zrobic... udalo jej sie ....ale juz jestem agnieszka dzisiaj...i wiecie co nowy sposob depilacji brwii odkrylam , woskiem , nie meczy sie czlowiek tak jak przy wyrywaniu pojedynczych ...tylko cztery razy cos zabolalo i to nieduzo...a wyglada rownie dobrze jak po tradycyjnej depilacji...zaskoczyli mnie na tym czarnym ladzie czyms:))))

Sunday, April 09, 2006

my rice plantation....


Pewnego pieknego slnecznego dnia bedac w Konongo w odwiedzinach u przyjaciela Ema postanowilam zaadoptowac plantacje ryzu...nigdy jeszcze nie widzialam plantacji ryzu na zywo...:)))ten mily pan ze mna na zdjeciu to supervisor mojej plantacji:))))em dzis wyjezdza ...szkoda...mnie tez sie chce jechac , jest strasznie goraco , moze to nawet nie temperatura ale wilgotnosc sprawia ze nie da sie wytrzymac...teraz siedze w kafejce gdzie jest air condition wiec nie ma problemu ale jak wyjde na zewnatrz to umre z goraca....

Wednesday, April 05, 2006

strach.....


Wlasnie dostalam smsa od taty ze u nich znow pada snieg z deszczem , a tutaj sloneczko swieczi i upaly niesamowite....Ale ja juz sie stesknilam za swiezym powietrzem i zima...
Pora deszczowa sie zaczela , pada niesamowicie ale tylko od czasu do czasu ...i taki fajny wiaterek wieje przed deszczem ,mozna chociaz wtedy pooddychac spokojnie bez uczucia zaruw plucach...
dzis mi sie troche przysnelow ciagu dnia , lekka drzemka-dwie godziny zamiast lekcji tanca....
Em wyjezdza w niedziele....bede miala czas na szkole bo od kiedy tutaj jest caly czas gdzies podrozujemy...podroze glowniepolegaja na odwiedzinach u roznych ludzi a przy okazji zwiedzaniu...
jesli mi tylko polaczenie to umozliwi w przyszlym tygodniu wysle zdjecia ...a moze nawet w tym tygodniu...
w ten weekend bylismyw parku narodowym Kakum w okolicach Cape Coast...jedna z czterech na swiecie sciezek z konoppi zawieszona pomiedzy drzewami na wysokosci okolo 60 metrow sie tam znajduje....nigdy w zyciu tak mi sie nogi nie trzesly i rece a serce bylo juz na jezyku , nie wiedzialam ze tak sie wysokosci boje...moze to nie tylko wysokosc ale to ze wszystko tak sie buja ze wydaje sie ze czlowieka wybuja na druga strone i spadnie...prosto do... rain forest...gdzie podobno sloniki mieszkaja ale nie mielismy okazji ich zobaczyc niestety ...
po egzaminach planujemy wycieczke do mali , timbuktu , poczatek pustyni, wielblady , juz sie nie moge doczekac....